Witam wszystkich,
Od razu mówię, że mój smart to 450 cdi z 2001 roku.
W moim autku pojawił się nowy, niepokojący problem. Sam jednak nie wiem czego dotyczy - świec żarowych, czy ich kontrolki.
Sytuacja wygląda tak: wczoraj późnym wieczorem zatrzymałem się na stacji benzynowej, zatankowałem, wróciłem do samochodu i tradycyjnie po zgaśnięciu kontrolki od świec żarowych (spiralki) zapaliłem auto. Kiedy silnik już pracował po 2-3s zapaliła się kontrolka świeć (!?). Przestraszyłem się i zgasiłem silnik. Przekręciłem kluczyk jeszcze raz i tym razem kontrolka nagrzewała się dużo dłużej - ze 40s (normalnie trwa to 2-3, przy dużych mrozach 5-10s). Kiedy już zgasła i zapaliłem silnik wszystko było cacy.
Niestety dzisiaj sytuacja się powtórzyła (przy każdym odpalaniu samochodu). Samochodem jeździłem dzisiaj 4 razy (zawsze z przerwą od godziny w górę). Kiedy po pierwszych dwóch sytuacjach stało się to, co wcześniej opisałem, wpadłem na pomysł, żeby przed trzecim odpaleniem coś zmienić. Po wejściu do smarta przekręciłem kluczyk, kontrolka zgasła po 2-3s, ale zamiast odpalić "zamknąłem" kluczy i przekręciłem go jeszcze raz (tak jakby nagrzewał świece). Przy tym drugim przekręceniu kontrolka znów dłuuugo się świeciła (40-50s), ale po odpaleniu wszystko było w najlepszym porządku.
Ten sposób zapewnia, że kontrolka nie zapali się już kiedy silnik pracuje (zrobiłem tak dwa razy i było okej), ale ewidentnie coś jest nie tak. Martwię się świecami, bo różni ludzie uczulali mnie, że nie wolno włączać diesla, kiedy kontrolka świec się świeci (więc jak rozumiem tym bardziej nie można jeździć kiedy się pali).
Niestety to nie koniec złych wiadomości. Niedawno kiedy już wróciłem pod dom postanowiłem zgasić silnik i sprawdzić co się stanie. Po zgaszeniu, ponownym przekręceniu i zgaśnięciu kontrolki (2-3s - za pierwszym razem zawsze jest tyle) i odpaleniu silnika znów już podczas jego pracy kontrolka się zapala... :/
Czytałem w necie, że objawem zużycia świec są problemy z odpalanie samochodu i nierówna praca silnika zaraz po odpaleniu.
W moim smarcie, którego mam już ponad 2,5 roku nie ma problemów z odpalaniem. Kilka razy przez te 30+ miesięcy zdarzyło się, że przy duużych mrozach nie odpalił za pierwszym razem, ale wtedy już za drugim zawsze. I działo się to tylko kiedy temperatury były na zasadzie -10 lub więcej i nie nagrzałem świec. Jeżeli nagrzałem je przed pierwszą próbą (przekręciłem kluczyk aż do zapłonu 2-3 razy - widziałem taki sposób w smartach w necie) to zawsze odpala za pierwszym razem. Przy dodatnich temperaturach i lekko ujemnych nigdy nie zdarzyło się, żeby nie zapalił (choćby nie wiem co).
Co do nierównej pracy silnika zaraz po odpaleniu. Tutaj muszę przyznać, że raz na jakiś czas, ale bez żadnej regularności zdarza się, że dosłownie 2-5 sekund po odpaleniu obroty delikatnie falują. Zdarza się to naprawdę rzadko i zawsze szybko ustaje.
Pytanie więc do was. Po moim referacie - jak myślicie? W czym jest problem? Będę wdzięczny za pomoc.
Pozdrawiam.
Od razu mówię, że mój smart to 450 cdi z 2001 roku.
W moim autku pojawił się nowy, niepokojący problem. Sam jednak nie wiem czego dotyczy - świec żarowych, czy ich kontrolki.
Sytuacja wygląda tak: wczoraj późnym wieczorem zatrzymałem się na stacji benzynowej, zatankowałem, wróciłem do samochodu i tradycyjnie po zgaśnięciu kontrolki od świec żarowych (spiralki) zapaliłem auto. Kiedy silnik już pracował po 2-3s zapaliła się kontrolka świeć (!?). Przestraszyłem się i zgasiłem silnik. Przekręciłem kluczyk jeszcze raz i tym razem kontrolka nagrzewała się dużo dłużej - ze 40s (normalnie trwa to 2-3, przy dużych mrozach 5-10s). Kiedy już zgasła i zapaliłem silnik wszystko było cacy.
Niestety dzisiaj sytuacja się powtórzyła (przy każdym odpalaniu samochodu). Samochodem jeździłem dzisiaj 4 razy (zawsze z przerwą od godziny w górę). Kiedy po pierwszych dwóch sytuacjach stało się to, co wcześniej opisałem, wpadłem na pomysł, żeby przed trzecim odpaleniem coś zmienić. Po wejściu do smarta przekręciłem kluczyk, kontrolka zgasła po 2-3s, ale zamiast odpalić "zamknąłem" kluczy i przekręciłem go jeszcze raz (tak jakby nagrzewał świece). Przy tym drugim przekręceniu kontrolka znów dłuuugo się świeciła (40-50s), ale po odpaleniu wszystko było w najlepszym porządku.
Ten sposób zapewnia, że kontrolka nie zapali się już kiedy silnik pracuje (zrobiłem tak dwa razy i było okej), ale ewidentnie coś jest nie tak. Martwię się świecami, bo różni ludzie uczulali mnie, że nie wolno włączać diesla, kiedy kontrolka świec się świeci (więc jak rozumiem tym bardziej nie można jeździć kiedy się pali).
Niestety to nie koniec złych wiadomości. Niedawno kiedy już wróciłem pod dom postanowiłem zgasić silnik i sprawdzić co się stanie. Po zgaszeniu, ponownym przekręceniu i zgaśnięciu kontrolki (2-3s - za pierwszym razem zawsze jest tyle) i odpaleniu silnika znów już podczas jego pracy kontrolka się zapala... :/
Czytałem w necie, że objawem zużycia świec są problemy z odpalanie samochodu i nierówna praca silnika zaraz po odpaleniu.
W moim smarcie, którego mam już ponad 2,5 roku nie ma problemów z odpalaniem. Kilka razy przez te 30+ miesięcy zdarzyło się, że przy duużych mrozach nie odpalił za pierwszym razem, ale wtedy już za drugim zawsze. I działo się to tylko kiedy temperatury były na zasadzie -10 lub więcej i nie nagrzałem świec. Jeżeli nagrzałem je przed pierwszą próbą (przekręciłem kluczyk aż do zapłonu 2-3 razy - widziałem taki sposób w smartach w necie) to zawsze odpala za pierwszym razem. Przy dodatnich temperaturach i lekko ujemnych nigdy nie zdarzyło się, żeby nie zapalił (choćby nie wiem co).
Co do nierównej pracy silnika zaraz po odpaleniu. Tutaj muszę przyznać, że raz na jakiś czas, ale bez żadnej regularności zdarza się, że dosłownie 2-5 sekund po odpaleniu obroty delikatnie falują. Zdarza się to naprawdę rzadko i zawsze szybko ustaje.
Pytanie więc do was. Po moim referacie - jak myślicie? W czym jest problem? Będę wdzięczny za pomoc.
Pozdrawiam.