Parę dni temu nagle zaczął mój 451 cdi klekotać - wyraźnie ponad miarę.
Okazało się, że urwała się licha blaszka (wspornik), trzymająca kulę akumulatora podciśnienia. No i ta plastikowa kula latała sobie luzem i obijała się o co tylko dała radę. Tak się poobijała, że się czymś przebiła i przestała spełniać swoją funkcję. Wymiana na nową i wstawienie jej na miejsce nie jest drogą sprawą - na szczęście. Ale zaraz po defekcie dźwięki były raczej przerażające i niezbyt zachęcajace do dalszej jazdy.
To tak do wiadomości innych posiadaczy cdi - w razie nagłego i dziwnego "zaklekotania" nie ma co panikować, tylko wsadzić rękę pod podwozie i sprawdzić, czy ta kula jest na miejscu i czy coś ją jeszcze trzyma.
Jak lata - to już wiemy, co to jest
Podobno to nie jest rzadkie w smartowych dieslach z pewnym stażem.
Okazało się, że urwała się licha blaszka (wspornik), trzymająca kulę akumulatora podciśnienia. No i ta plastikowa kula latała sobie luzem i obijała się o co tylko dała radę. Tak się poobijała, że się czymś przebiła i przestała spełniać swoją funkcję. Wymiana na nową i wstawienie jej na miejsce nie jest drogą sprawą - na szczęście. Ale zaraz po defekcie dźwięki były raczej przerażające i niezbyt zachęcajace do dalszej jazdy.
To tak do wiadomości innych posiadaczy cdi - w razie nagłego i dziwnego "zaklekotania" nie ma co panikować, tylko wsadzić rękę pod podwozie i sprawdzić, czy ta kula jest na miejscu i czy coś ją jeszcze trzyma.
Jak lata - to już wiemy, co to jest
Podobno to nie jest rzadkie w smartowych dieslach z pewnym stażem.
"Shit happens" (Paulo Coelho) :o)